Grzech główny PR-owca – pycha.

Nie bez powodu mówi się, że szewc bez butów chodzi. W świecie public relations pokutuje przekonanie, że dobra agencja powinna obronić się sama, a dodatkowa reklama jest jej zupełnie niepotrzebna. Otóż nic bardziej mylnego!

Przykład największych europejskich i amerykańskich agencji PR-owych pokazuje, że odpowiednio przemyślana i skutecznie zrealizowana kampania reklamowa, może przynieść zaskakująco dobre rezultaty. Wystarczy porównać chociażby wartość rynkową agencji na terenie Stanów Zjednoczonych, w których reklama jest – można powiedzieć – standardowym działaniem oraz Polski, gdzie nadal podchodzi się do tego tematu z pewnym dystansem. Wyjątkiem są tutaj międzynarodowe agencje sieciowe, które wzorując się na swoich zagranicznych filiach, z reklamy korzystają już od dawna. Sądząc po czołowych miejscach, jakie od lat zajmują w rankingach, robią to zresztą z niemałym sukcesem. Dlaczego więc nadal podchodzimy do reklamy w tak sceptyczny sposób?

Z każdym rokiem powstają kolejne firmy specjalizujące się zarówno w konkretnych działaniach, jak
i świadczące kompleksowe usługi z zakresu komunikacji wizerunkowej. Ich właściciele coraz częściej wypowiadają się w mediach jako eksperci. Mimo tego, o kluczowej roli płynącej z kształtowania wizerunku osób i firm, wie nadal bardzo ograniczona grupa. Wiele osób, nie związanych zawodowo
z marketingiem czy reklamą, często nie zdaje sobie sprawy, że sukcesy zarówno większych jak
i mniejszych firm, w dużej mierze zależą od pracy specjalistów od public relations.

Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że public relations to dziedzina bardzo kreatywna. Mogło
by się więc wydawać, że efekty pracy konsultantów powinny być widoczne gołym okiem i mówić same
za siebie. A co jeśli tak nie jest? W końcu kreowanie wizerunku wymaga przede wszystkim dużej subtelności. Bardziej od tego, co się robi, liczy się to, jak się robi. Praca PR-owca ma być przede wszystkim spójna z wizerunkiem klienta. Dla osób z zewnątrz momentami jest praktycznie niezauważalna, a klienci również nie mają w zwyczaju podkreślania faktu współpracy z agencjami. Można by ją porównać do pracy ekipy filmowej – w praktyce liczy się przede wszystkim efekt końcowy, a nie to, kto za nim stoi. PR-owiec nie pracuje na swoją renomę, a na markę klienta. W jego działaniach nie ma miejsca na autopromocję. Od tego jest właśnie reklama.

Każdego dnia kilka tysięcy młodych, zdolnych i kreatywnych osób, gotowych do ciężkiej, momentami wymagającej zegarmistrzowskiej precyzji i anielskiej cierpliwości pracy, dba o interesy swoich klientów. Praca PR-owca wymaga dużej pokory, również w umiejętności zrozumienia, że nie zawsze zostanie zauważona. Reklama nie sprawi, że z dnia na dzień się to zmieni. Nie taki jest zresztą jej cel. PR-owiec, jak nikt inny, powinien zdawać sobie sprawę, że dobre wyniki można uzyskać jedynie dzięki długotrwałym działaniom. Reklama jest jednak dobrym początkiem. Sposobem, dzięki któremu szczersze grono odbiorców będzie miało okazję dowiedzieć się, czym tak naprawdę zajmują się agencje PR-owe. Najwyższy czas na to, żeby specjaliści od kształtowania wizerunki schowali dumę
do kieszeni i zadbali o to, kto ich widzi. W końcu jedna ze starych zasad public relations głosi: rób dobrze i mów o tym. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś jeszcze tego nie zauważył.